Po godzinach

Z pamiętnika dwuzajęciowca - poniedziałek

4 rano poniedziałek. Otwieram cichutko drzwi, co by starego i bachorów nie pobudzić. Drżącymi rękami sprawdzam, czy kamera wróciła razem ze mną. Przecież gdybym zgubiła wspaniałą Sony digital-8, to mąż chyba by się ze mną rozwiódł! Starając się nie czynić hałasu rzucam statywy i halogeny w kąt, a kamerkę pieczołowicie ustawiam na szafie. Poprawiny się udały. Nie ma co. Najlepsza zabawa zaczyna się po północy jak nachlane dziadki idą do domu, a niedopita młodzież zostaje, aby suszyć dalej szkło z piękną kamerwoman. Po paru kieliszkach nawet świadek i drużba wydają mi się ładni. Jeszcze się zastanowię, któremu z nich dam się odwieźć do domu....
Ku... odwiozła mnie, ale policja, bo ktoś ich wezwał, że niby remizę demolujemy, a my tylko podpaliliśmy zasłonki, jak nam światło wyłączyli... No nic zalegam na łóżko w szybkim tempie, żeby stary nie pokapował, że tak późno wróciłam. On za pół godziny wstaje na szychtę do kopalni. Zapadam w błogi sen...
Siódma rano, najstarsza córka (lat 7) budzi mnie, że z roboty dzwonią, czemu nie przyszłam. Podaję jej numer intensywnej terapii i każę przekazać kierownikowi, że mama jest umierająca. Nie dane jest mi pospać. Najmłodszy drób (5 i 3 lata) przybiega z wizgiem do sypialni domagając się śniadania. Przejeb... Jakie te dzieci dziś niesamodzielne. Wiem, że to niewychowawcze, ale każe im zjeść na śniadanie placki weselne, co to je dostałam na odchodne. Podłej jakości halbę każę przynieść sobie do łóżka, to może dojdę do siebie po 2 kieliszeczkach. Wypiłam połowę, śpię dalej.
Bachory wrzeszczą mi nad głową. Dzwonię do biura podróży. Niestety 3-latków nie wysyłają na kolonie. Kto wymyślił te wakacje?! Szkoły i przedszkola zamknięte. Daję bachorom kasę, niech idą na basen, może któreś się utopi, będzie ciszej.
Ku..., już 14-ta za chwilę stary wróci z roboty, a tu obiadu nie ma. Zwlekam się z trudem i idę zadzwonić do pizzy na telefon. Przelotem zerkam na kompa. Najstarsza córka zgrała wszystkie kasetki, zuch dziewczyna. Udało jej się podłączyć fire-wire bez spalenia czegokolwiek. Niestety 3-latek nie może pojąć obsługi magnetowidu, no przecież ja nie będę sama zgrywać tych wszystkich VHS-ów.
Wraca mąż, na pizzę się trochę krzywi, ale wyciągnęłam 2 browce z lodówki i humor mu się poprawił. Wysyłam go z bachorami do parku, bo mamusia będzie pracować. Ustawiam wszystko na timelinie i wstawiam pomiędzy hollywoody. Menu, chaptery i zapodaję rendering. Zmęczyłam się. Idę się napić. Na jutro film będzie gotowy.....

...cdn...
<< poprzednia następna>>